Przymus napisania tego tekstu poczułam w momencie, kiedy trzeci raz w internecie mignęło mi zdanie, jakoby EMOCJE psa NIE podlegały wzmocnieniom, ponieważ wzmocnić można jedynie ZACHOWANIE zwierzęcia. Tezę tę przytaczano w różnych kontekstach – ostatnio przy okazji tematu sylwestrowych strachów. Kontest nie zmienia faktu, że jest to oczywistą i nie podlagającą dyskusji nieprawdą.
Fałsz tego założenia rozpoczyna się już w momencie, w którym ktoś ODDZIELA emocje psa od jego zachowania. Czy ktoś widział kiedyś zachowanie, któremu nie towarzyszą emocje? 😀 I odwrotnie – czy możliwa jest emocja, przy której nie współistnieją zachowania? To absurd. Zwierzę w każdej sekundzie COŚ ROBI i w tej samej sekundzie ODCZUWA emocje. Kiedy leży, kiedy je, kiedy się bawi, kiedy spaceruje, kiedy trenuje. Zawsze. Temu się zwyczajnie nie da zaprzeczyć. Tak po prostu jest.
I co w związku z tym w kwestii wzmocnienia? Otóż to, że wzmacniamy obie te składowe na raz – czy to podczas zamierzonego działania, czy to nieświadomie (co czyni codzennie większość właścicieli psów). Spieszę z przykładami.
Ponieważ notatkę postanowiłam udostępnić ze strony sportowej, zacznę od sportowych sytuacji. Weźmy choćby trening obrony. Czymże innym jest działanie pozoranta, jak nie wydobywaniem i wzmacnianiem określonych emocji u psa? Przecież celem treningu nie jest (a przynajmniej nie powinno być) nauczenie po prostu zachowań takich jak szczekanie, otwieranie pyska i zaciskanie go na rękawie. Nie ogranicza się to do techniki. Praca bazuje na kształtowaniu tego, co w środku psa – zaangażowania, pasji, aktywności, dominacji, złości, chęci konfrontacji itd. Kształtowaniu właśnie poprzez wzmocnienie – to przecież jasne. Najprostszy przykład – wzmocnieniem dla agresji jest podczas obrony na przykład wycofywanie się pozoranta.
Inny przykład – sportowe chodzenie przy nodze. Idealne równanie to określona technika pracy ciałem, jego ułożenie wobec przewodnika – to wiemy na pewno. Ale czy manipulując nagrodami nie wydobywamy i nie umacniamy również i psich emocji podczas tego chodzenia? Pewnie, że tak. Wzmacniamy radość z pracy, wzmacniamy nawet określony przez nas stopień pobudzenia. To oczywiste jak 2 plus 2! 😀
O przykłady z codziennego życia jeszcze prościej: co drugi pies prezentuje chociażby wysokie emocje podczas spaceru. Kiedy rozejrzymy się wokół, widzimy na ulicy dziesiątki podnieconych, podekscytowanych psów. Kiedy labrador Fado ciągnie panią na smyczy jak oszalały, bo zobaczył kundelka Pimpusia, to trudno zaprzeczyć, że prezentuje nie tylko widoczne jak na dłoni zachowanie. Prezentuje też wysokie emocje i bynajmniej nie jest to stan relaksu. Kiedy zaś udaje mu się do Pimpusia dociągnąć, bardzo skutecznie wzmocnione zostały i zachowanie (ciagnięcie), i emocje (radosne podniecenie). I co ciekawe – trudno będzie zmienić uciążliwe zachowanie bez wpływu na to, co aktualnie Fado odczuwa. Uspokojenie go poprzez pracę, ukierunkowanie emocji na wykonywanie nagradzanych zadań dla przewodnika – to okaże się tajemnicą braku napinania smyczy. Gdy zamienimy podniecenie na zmotywowane skupienie (emocje), zachowanie psa zmieni się jakby przy okazji. I odwrotnie – zmiana zachowania, czyli opanowanie spokojnego przemieszczania się na smyczy, powinno spowodować spadek ogólnego pobudzenia psa.
Emocje psa właściciele wzmacniają też często wyłącznie własnymi emocjami. Jest to przecież coś, co się zwyczajnie udziela, bez żadnej nauki i treningu.
Czy emocje można więc wzmocnić? Oczywiście. Powiedziałabym nawet, że i w sporcie, i codziennym życiu z psem odgrywa to nawet większą rolę, niż wzmacnianie konkretnych zachowań.
Maja Dobrzyńska