Szkolenie bez efektu jo-jo

Większość prób zrzucenia zbędnych kilogramów kończy się niepowodzeniem. Ludzie zwykle szukają wtedy winy w konkretnej „diecie” lub zrzucają ją na tzw. efekt jo-jo. Tymczasem sprawa jest bardzo prosta: po początkowym okresie przestrzegania dietetycznych zaleceń ludzie wracają do starych przyzwyczajeń. Bądź to świadomie, bo przecież efekt jest widoczny na skali wagi i centymetrze, więc sukces został osiągnięty, bądź nieświadomie i po prostu stare przyzwyczajenia biorą górę nad nowymi zasadami żywienia i aktywności fizycznej. Końcowy efekt jest ten sam: odchudzanie nie przynosi efektu.

Niemal identyczna sytuacja ma miejsce w dziedzinie szkolenia psów. Większość ludzi nie może cieszyć się posłusznym psem właśnie dlatego, że traktują szkolenie tak, jak osoby pragnące schudnąć traktują „dietę”: jako pewien mniej lub bardziej przykry, ale zawsze wiążący się z pewnymi wyrzeczeniami etap, który trzeba odfajkować, by potem już po wsze czasy cieszyć się efektem. Nic więc dziwnego, że po zakończonym nawet z wyróżnieniem kursie dopada ich szkoleniowy efekt jo-jo i pies, który jeszcze rok temu budził podziw pozostałych kursantów, teraz nie wraca na wołanie.

Jak uniknąć efektu jo-jo, tego dietetycznego i szkoleniowego? Bardzo łatwo. Pozostać na diecie. Słowo diaita w języku starogreckim znaczyło przede wszystkim „sposób życia”. Jedyna skuteczna dieta – również ta szkoleniowa – polega więc na trwałej zmianie przyzwyczajeń, na przyjęciu nowych, zdrowych nawyków. Początkowo wymaga to oczywiście sporego wysiłku, ale z czasem wchodzi w krew i staje się drugą naturą.

Brzmi to być może radykalnie, ale gdy uważniej się temu przyjrzeć, wcale takie nie jest. Osoba, która chce schudnąć, nie musi całe życie pozostawać na takim deficycie kalorycznym, jak wówczas, gdy zaczynała zrzucać nadprogramowe kilogramy. Z czasem będzie mogła zmniejszyć ilość aktywności fizycznej i zwiększyć podaż kalorii tak, by oscylować wokół kalorycznej równowagi. W optymalnej sytuacji jednak przyswajanie mniejszej ilości jedzenia i podejmowanie aktywności fizycznej przestanie być dla niej uciążliwe. Nastąpi zmiana przyzwyczajeń. Dokładnie tak samo jest ze szkoleniem. Ilość i częstotliwość ćwiczeń z psem nie musi przez całe życie być tak duża jak wówczas, gdy eliminowaliśmy niepożądane zachowania i od zera uczyliśmy go tych właściwych. Wystarczy, że regularnie będziemy z psem ćwiczyć: czasem częściej, czasem nieco rzadziej. Z początku oznacza to oczywiście świadome przestrzeganie nowych zachowań w sferze postępowania z psem, jednak w optymalnej sytuacji w końcu przestanie być to dla nas uciążliwe. Nastąpi zmiana przyzwyczajeń, a nowe nawyki staną się naszą drugą naturą. I – dodajmy – psa również.

I na koniec mała dygresja motywacyjna. Jeśli widzicie efekt tego, co robicie, róbcie to dalej. Banalne? Wcale nie. Bardzo często obserwuję, jak dla ludzi jest to powód, by właśnie zaprzestać dotychczasowego postępowania. No bo przecież efekt został osiągnięty. Tymczasem z żywym organizmem (i psim, i ludzkim) nic nie jest dane raz na zawsze. „Przecież schudłem, więc mogę dziś nie iść na siłownię”. Właśnie nie – schudłeś, więc to działa, trenuj dalej. „:Przecież pies zaliczył kurs, więc nie muszę już z nim ćwiczyć”. Właśnie nie – pies zaliczył kurs, bo ćwiczenia, które z nim robiłeś, działają. Czy nie jest to dostateczna motywacja, żeby wykonywać je dalej?

Patryk Krajewski