Zbliżają się Święta. Zanim spełnisz marzenie dziecka domagającego się psa, przemyśl tę decyzję raz jeszcze. I jeszcze raz. I kolejne trzy razy… W innym wypadku Ty i Twoja rodzina możecie nie być gotowi na potencjalny rozwój wydarzeń. O czym mowa? Miłej lektury! 😉
Pogodne popołudnie… Park zatopiony w łagodnych promieniach słońca. W oddali ćwierkanie ptaków i pokrzykiwanie bawiących się dzieci. Ona i on idą objęci, prowadzą przed sobą wózek ze słodko uśpionym niemowlęciem, przed nimi biegnie ich roześmiana, trzyletnia córeczka. Obok truchta pies… Śmiejący się pysk wyraża oddanie i radość życia. Jest idealnie! Jaka piękna wizja…
To ten moment, gdy masz już świeżo założoną rodzinę, pracę, wymarzony dom, małe dzieci… Czujesz, że życie praktycznie jest kompletne. Że do ideału, do którego dążysz, brakuje już tylko jednego elementu. Aby wizja sielanki stała się kompletna, potrzebujesz już tylko PSA. Najlepiej szczeniaka. Są słodkie i zabawne. Przecież maluch szybko nauczy się załatwiać na dworze, mieszkacie na pierwszym piętrze. Może labrador…? Albo golden…? Są najlepsze dla dzieci. Dzieci powinny rosnąć z psem w domu. To uczy je odpowiedzialności i empatii. A może lepiej mały, wesoły terier? Małe psy są lepsze do bloku. Chociaż nie… Bywają szczekliwe. Już lepiej labrador. Mądry, opiekuńczy i ładny. Dzieciaki będą miały się z kim bawić, no i pies zmusi wszystkich do przebywania więcej na świeżym powietrzu. Spacery w parku całą rodziną, plus pies! To jest to! Będzie aportował patyki ze stawu. A potem tak przyjemnie będzie poczuć na stopach ciepło śpiącego zwierzaka, kiedy wieczorem wszyscy usiądą przed telewizorem… A, i domu przypilnuje! Labradory są łagodne, ale obcy będą mieli respekt przed dużym psem. O! Czarny będzie idealny.
Mija miesiąc. W końcu w asyście podekscytowanej córeczki przywozisz do domu wymarzone trzymiesięczne szczenię.
Niestety humor masz już nie najlepszy, bo maluch (nazwany przez córkę Lucky) zwymiotował w podróży na świeżo wyczyszczoną tapicerkę. Dali mu dziś chyba jakieś mleko, bo zwrócił z ćwierć kilo twarogopodobnej cieczy. No, trudno, widać jest nie przyzwyczajony do jazdy. Musi się nauczyć. Zwymiotował też na kurtkę córeczki, z czego nie jest chyba zadowolona żona. Przesada… Wypierze się i tyle. Oj, gorzej z wykładziną w salonie… Pierwsze co zrobił Lucky w domu, to siku. Jak to, przecież godzinę temu na stacji się załatwiał! Biegniesz po ręczniki do kuchni, ale dobiega cię krzyk córeczki: „Kupa, kupa!”. No tak, szczeniak do plamy na dywanie dołożył też drugą niespodziankę. Sprzątasz, choć nie jest to łatwe, bo Lucky chce bawić się papierem.
Szybko zapominacie o toaletowej wpadce, bo Lucky jest naprawdę uroczy. Córka jest zachwycona! Ucieka przed szczeniakiem piszcząc wesoło, a mały labrador rusza w pogoń. Przezabawne! Oj…! Złapał dziecko za nogę! Mała aż się rozpłakała! A co to??? Krew??? Szczenię ma takie ostre zęby? Żona krzyczy, że miał przecież nie być agresywny. Ale przecież to na pewno tylko zabawa. Kiedy on wymieni te mleczne zęby…?
Pora na kolację dla dzieciaków. Ale ten mały ma apetyt! Całą karmę wsunął w 30 sekund. Może był słabo żywiony w hodowli? Hm, raczej tak, bo wyrwał też córce z ręki bułkę. Fatalnie, że jest taki łakomy… Chyba trzeba go zamykać na czas posiłków. No, pies w sypialni, można spokojnie zjeść.
Czas spać! Kiedy żona usypia maluchy, idziesz po psa do sypialni. Jest jednak bardzo grzeczny, siedzi już godzinę sam, całkiem cicho. Chyba powinien wyjść znów na spacer. Otwierasz drzwi… O jasny gwint… Ta atlasowa pościel to chyba był ulubiony komplet żony… Na dywaniku przed łóżkiem kolejna psia kupa. Właściwie to nie znajduje się już tylko na dywaniku… Czy psy to nie powinny być przypadkiem czyste zwierzęta…?
Pora pójścia w spać jest tym razem późniejsza niż zwykle, bo rozmowa z żoną dość mocno się przeciągnęła… W końcu postanowiliście, że szczeniak będzie spał w przedpokoju. Gasisz światło… Ach, jaka błoga cisza… Jesteś naprawdę zmęczony.
Cisza niestety trwa tylko pięć minut. Po ich upływie Lucky za drzwiami rozpoczął przeraźliwy lament. Czy szczeniaki nie czują się zmęczone o tej porze?! Matko, jak on wyje… Pewnie tęskni za rodzeństwem. A może chce mu się znów siku? Oho… Córka się obudziła. Trzeba uśpić ją na nowo. Ale kto w tym czasie wyjdzie ze szczeniakiem? Żona odmawia… Zakładasz adidasy i wyprowadzasz malucha przed blok. Trochę siąpi deszcz. Nic z tego… Piesek biega po trawniku i chyba szuka odpadków. Wyciągasz mu z pyska spleśniały kawałek chleba. Zabierasz psa z powrotem do domu. Idziesz umyć ręce. Kiedy wracasz, wdeptujesz w przedpokoju w ciepłą jeszcze kałużę… Jesteś już bardzo, ale to bardzo zmęczony.
Psi płacz trwa do 2 nad ranem. W końcu nie wytrzymujesz i idziesz spać do salonu, zabierając szczeniaka ze sobą. Może gdy nie będzie sam, to zaśnie. Jednak nie. Lucky uznaje, że środek nocy to idealna pora na zabawy. Bieganie po mieszkaniu z twoim kapciem trwa kolejne pół godziny. Wreszcie wycieńczony szczeniak zasypia. Ty również.
Kiedy wstajesz o 6 do pracy, nie czujesz się wypoczęty. Lucky przeciwnie – wprost tryska energią. Gdy usiłujesz się ogolić, kradnie szczotkę do toalety. Zaczynasz marzyć, by znaleźć się już w biurze. Żona pyta, czy wyprowadzisz małego na spacer. No pewnie, w końcu masz mnóstwo czasu i jesteś idealnie wyspany.
Do pracy dojeżdżasz spóźniony, bo Lucky uciekł za psem sąsiada. Chyba trzeba jednak wyprowadzać go na smyczy.
Z czasem okazuje się, że z pięknej wizji, jaka towarzyszyła ci podczas rezerwowania psa u hodowcy, nie zostało zgoła nic…
Pies miał bawić się z córeczką, ale ona coraz częściej skarży się, że Lucky ma strasznie ostre zęby, a do tego kradnie jej zabawki. Kiedy robi się starszy, zęby są co prawda mniej ostre, ale Lucky przewraca córkę, skacząc na nią z radości. Dochodzisz do wniosku, że chyba jednak ten terier byłby lepszy… Córka musi jeść za zamkniętymi drzwiami, bo podrastający szczeniak coraz bezczelniej porywa jej jedzenie z ręki. Całe szczęście, że pies daje się już zamykać w przedpokoju. Choć zdarza mu się wciąż tam nasikać. Panele chyba niedługo pójdą do wymiany, bo zapach staje się nieznośny…
Lucky miał być towarzyszem żony podczas spacerów z dziećmi do parku, ale niestety nie lubi go ze sobą zabierać. Pies bardzo ciągnie na smyczy, co utrudnia prowadzenie wózka, a puścić luzem go nie można, bo zaraz ucieka szukać śmieci do zjedzenia. Gdy się ich obje, dostaje biegunki. Zaczął więc wychodzić w kagańcu. Jest trochę lepiej, ale tydzień temu uciekł za psem. Akurat padało i było dość chłodno, więc poszukiwania nie należały do przyjemnych. Córka się trochę przeziębiła… Żona postanowiła wychodzić z nim tylko na krótko, zostawiając tobie długi spacer – wyjdziesz z Luckym po pracy. Gdyby to było lato, może by to było przyjemne, ale teraz… Ciemno, zimno, błoto… Trudno, niech pies zadowoli się rundką wkoło bloku. Gdy dzień się wydłuży, zaczną się długie wycieczki. Ale to może dlatego zaczął obgryzać drzwi wyjściowe, gdy żona z dziećmi idą do parku…? Futryna wygląda już fatalnie.
No i odkąd spacery są krótsze, nie bardzo spełnia się wizja wieczornej, relaksującej sjesty przed telewizorem. Zamiast się położyć, Lucky cały czas wciska w rękę swoją paskudną, mokrą, obślinioną piłkę. Nie możesz jej niestety schować, bo wtedy już nici z oglądania – pies szczeka tak długo, aż znów dostanie zabawkę…
Cofnijmy się do pierwszych akapitów tego tekstu… Czy taka sielanka możliwa jest tylko w amerykańskich filmach familijnych? Przecież skądś biorą się takie obrazki!
Pewnie, że jest możliwa. Obecność psa w domu może wspaniale wzbogacić rodzinne życie. Wymaga to jednak dużego nakładu pracy, szczerych chęci, zaangażowania, sporo wyrzeczeń, otwartości na psie potrzeby, znajomości psiej natury i potrzeb, masy poświęconego czasu.
Zastanów się, czy ten czas posiadasz. Czy pośród codziennych obowiązków, problemów dnia codziennego znajdziesz miejsce na to wyzwanie, jakim jest wychowanie psa? Praca, dzieci, obowiązki domowe. Wszyscy to znamy. Jeśli zabraknie ci czasu, siły lub dobrej woli (w końcu jesteśmy tylko ludźmi), prawdopodobnie bajkowa wizja zamieni się w senny koszmar. Pies to po prostu zwierzę, nie pogodna postać z kreskówki…
Maja Dobrzyńska