Nagroda środowiskowa
Co lubią wasze psy? Moje uwielbiają jedzenie, zabawę piłką czy gryzakiem, jeden z nich odda niemal wszystko za pochwały i głaskanie. To wszystko mogę dać im od siebie za każdym razem, gdy zrobią coś po mojej myśli – jednym słowem są to nagrody, które zawsze mogę mieć przy sobie. Każdy z nas, nosząc przy sobie smakołyki czy zabawki, dysponuje możliwością wzmocnienia określonych zachowań psa. Pochwalić i poklepać też można psa praktycznie zawsze (o ile to lubi).
Lecz mało kto z nas wie, że każdego dnia, który dzielimy z czworonogiem, dysponujemy praktycznie niezliczoną ilością nagród, bynajmniej nie znajdujących się u nas w kieszeni czy saszetce.
Mowa tu o nagrodach środowiskowych. Co to takiego?
Wyobraźmy sobie co jeszcze, poza jedzeniem, głaskaniem i zabawą, sprawia przyjemność naszym ulubieńcom. Bieganie po łące, kąpiel w jeziorze (lub kałuży…), dokładne obwąchiwanie każdej kępki trawy, wyjście do ogrodu, spotkanie z ulubioną sąsiadką – panią Krysią, przepychanki z psimi kumplami… Jest tego masa, prawda?
I teraz zaskoczenie – każdej z tych rzeczy możesz użyć jako nagrody w treningu posłuszeństwa! Naprawdę! Wystarczy, że staniesz się tą osobą, która reguluje psu dostęp do wszelkich atrakcji oferowanych przez szeroki świat. Najłatwiej będzie to jak zwykle zobrazować przykładami.
Wyobraźmy sobie, że kilka razy dziennie wypuszczasz psa do ogrodu otwierając drzwi tarasowe. Możesz po prostu sięgnąć do klamki pozwalając psu wyjść. Praktycznie wszyscy właściciele tak właśnie robią, najczęściej utrwalając przy okazji takie zachowania czworonoga jak piszczenie, poszczekiwanie, drapanie we framugę, skakanie, a nawet dzikie ujadanie („Kot, kot, KOT w ogrodzie!!!”). Potem właściciel się skarży, że pies szczeka jak oszalały, gdy pragnie wyjść… Cóż, tego nauczył go człowiek, pokazując, że takie zachowanie skutkuje.
A gdyby tak poprosić psa, by usiadł, zanim wyjdzie na zewnątrz? Albo żeby się położył? I zrobił ze dwie proste sztuczki, które zna? I przede wszystkim, powstrzymał się przed wyjściem, aż do hasła zwalniającego (np. „OK”)? Nie potrzeba do tego ani brudzących rąk parówek, ani śmierdzącej poślinionej piłki, nie potrzeba żadnych przygotowań treningowych – przecież i tak wypuścisz psa na dwór. Trening posłuszeństwa praktycznie robi się sam!
Podobnie na spacerze. Dajmy na to, że zbliżacie się z psem do jeziora, w którym zwierzak uwielbia chłodzić się latem. Najczęściej pies pędzi do wody gdy tylko ją wyczuje, nie zwracając uwagi na nic. Można ten scenariusz z łatwością zmienić – niech upragniona kąpiel stanie się dostępna dla psa po chwilce chodzenia przy nodze na smyczy i za kontakt wzrokowy z przewodnikiem. Cóż za wspaniała nagroda! Lepsza niż fura smakołyków!
A trening przywołania? Wzmocnijmy reakcję na nie, powtarzając je kilka razy na przechadzce, za każdym razem używając jako nagrody pozwolenia psu na dalsze swobodne bieganie i węszenie.
Tą samą nagrodą może stać się zabawa z psim kolegą, powitanie z nadchodzącym właśnie ukochanym człowiekiem, kontakt z gośćmi. Tym sposobem pies dostaje mnóstwo atrakcji w prezencie od swojego przewodnika, gdzie przepustką do nich staje się hasło zwalniające. Tym samym szkolenie nigdy nie będzie już nudne, bo nagrody każdego dnia mogą być inne!
Ogranicza nas nieco fakt, że korzystając z nagród środowiskowych trudno nauczyć psa wykonywania określonych komend. Żeby pokazać psu, co to „siad” czy „równaj”, powinniśmy używać nagród pochodzących od nas, najwygodniej jedzenia.
No dobrze, ale ktoś może powiedzieć, że jego pies najbardziej na świecie lubi gonienie rowerzystów, atakowanie psów w parku czy tarzanie się z krowim placku. Czy tego też może użyć jako nagrody środowiskowej…? Zasadniczo, oczywiście, będzie to skuteczne… ale przecież nie są to zachowania, na które chcemy psu pozwalać, więc otwierajmy psu dostęp tylko do czynności bezpiecznych dla niego i innych i nie tak uciążliwych jak tarzanie się w odchodach…
Nagradzanie dostępnością do elementów środowiska jest bardzo skutecznym sposobem na naukę samokontroli i panowania nad emocjami. Jeśli piesek bardzo chce już dojść do parku, to może tam swoją panią dociągnąć na smyczy, nie obdarzając jej nawet jednym spojrzeniem. I ten scenariusz jest najczęściej spotykany. Ale do tego samego parku pies może też dojść spokojnie, siadając za każdym razem, gdy przewodniczka się zatrzymuje. Inny pies może zostać puszczony do zabawy z kumplami gdy wyrywa się do nich i staje na tylnych łapach z ekscytacji, ale przecież pobawi się również wtedy, gdy uspokoi się na moment i poleży kilka sekund. Ucząc psa cierpliwości uchronimy się od życia z psim frustratem, który wszystko, czego chce, musi mieć ZARAZ, TERAZ, NATYCHMIAST!!! A niech, nie daj Bóg, nadejdzie moment, kiedy trzeba będzie takiemu frustratowi czegoś zakazać (np. rzucania się na psy), lub ograniczyć mu dostęp do atrakcji (goście bojący się psa) – napad histerii bardzo prawdopodobny…
Nie lekceważmy wagi nagrody środowiskowej, ponieważ uczy ona psa ważnej umiejętności kontrolowania emocji, a do tego czyni naszą osobę szalenie atrakcyjną – w oczach czworonoga możemy się stać dosłownie panami całego świata!
Maja Dobrzyńska