Nagradzanie psa – co, jak, kiedy i dlaczego? (Część 1)

Po co nagradzać psa?

Cały świat zwierząt – łącznie z nami, ludźmi – uczy się podczas swego życia w ten sam prosty sposób. Wszystkie żywe istoty na pewnym poziomie rozwoju ewolucyjnego kierują się dwiema podstawowymi zasadami:

  • Unikać tego, co jest szkodliwe, nieprzyjemne, niekorzystne (bo pierwotnie wiąże się to z uszkodzeniem ciała czy innym uszczerbkiem dla zdrowia)
  • Powtarzać to, co przynosi korzyść i jest przyjemne (bo prawdopodobnie pomoże to utrzymać się przy życiu)

Te zasady pozwalają przeżyć i przekazać dalej swoje geny, a wokół tego kręci się całe życie na Ziemi. Jeśli jako właściciele psów będziemy o tych prawidłowościach pamiętać, to przez umiejętne ich wykorzystanie możemy dowolnie kształtować zachowanie naszych czworonogów. Punkt pierwszy jest na tyle trudny do opisania, że w tym artykule skupię się na drugim (sztuka stosowania korekt wymyka się opisom i teorii)._MG_7264

Co drugi właściciel psa może potwierdzić, że jego pupilek zjawia się niezawodnie, gdy słyszy dźwięk otwieranej lodówki czy szuflady z psimi smakołykami. Natomiast najczęściej udaje głuchego, gdy słyszy wołanie opiekuna… Złośliwy? Nieposłuszny? Uparty? Nie, po prostu żyje zgodnie ze wspomnianymi zasadami natury… Jaka czynność kończy się zwykle ze zjedzeniem smacznego kąska – bieg w stronę otwieranej lodówki, czy bieg w stronę opiekuna…? Ano właśnie. Wychodzi na to, że to lodówka w prosty sposób nauczyła psa komendy przywołania: niemal zawsze, kiedy zareagował na charakterystyczny dźwięk, do mordki spadało coś smakowitego.

Niektóre psy potrafią otwierać drzwi, skacząc na klamkę. Nie jest to czynność wpisana w psie geny, nie świadczy też o psiej znajomości zasad ludzkiej architektury. Nie daje to również dowodu na to, że zwierzę obserwowało właściciela, gdy ten wprawnie otwierał wejście i postanowiło sama spróbować tej sztuki. Pies skacząc w ekscytacji na drzwi, przypadkowo zahaczył kiedyś o klamkę, po czym drzwi stanęły otworem. Po wykonaniu (nie zaplanowanym) określonej czynności pojawiła się natychmiastowa korzyść – możliwość bycia tam, gdzie pies chciał wejść. Nauka płynąca z tego zdarzenia nie zostawiała mu wątpliwości.

Powyższe przykłady są dowodem na to, że każdy pies się uczy. Od nas tylko zależy, CZEGO pies się będzie uczył – niezbędne będzie modelowanie zachowania psa przez dostarczanie mu różnorakich przyjemności we właściwym momencie.

Tak, tym jest właśnie nagradzanie psa. To nie głupi wymysł treserów, nie rozpieszczanie, nie przekupstwo. To korzystanie z praw natury tak, by osiągnąć naszą korzyść – posłusznego czworonoga. Nagroda to wzmocnienie zachowania, na którym nam zależy. Kiedy liczymy na to, że pies będzie wykonywał nasze polecenia z wdzięczności za dach nad głową, z poczucia obowiązku czy z czystej miłości do nas, dajemy dowód naszej ignorancji w temacie praw przyrody. Są odwieczne i nie zmienimy ich, po co z nimi dyskutować? Z pewnością lepiej będzie je właściwie wykorzystać.59209_300109283453243_1600765509_n

Co to jest nagroda?

Do dyspozycji mamy olbrzymie spektrum nagród. Żeby nie pogubić się w tej rozmaitości, podzielę je i opiszę, starając się wyjaśnić, jak, gdzie i kiedy z nich korzystać.

Wszystkie opisane nagrody spełnią swoją rolę wyłącznie wtedy, gdy pojawią się natychmiast, bezpośrednio po zachowaniu psa, które chcemy wzmocnić. Na skuteczne nagrodzenie psa mamy ledwie sekundy. W innym wypadku pies nie zrozumie, co przyniosło mu korzyść i utrwalimy nie to zachowanie, na jakim nam zależy. Zwierzęta żyją w teraźniejszości. Nie potrafią pojąć długofalowych konsekwencji swoich działań, więc nie trać czasu na nagradzanie szczeniaka za siku na spacerze po powrocie do domu. Nie pomoże, jeśli wytłumaczymy mu, za co dostał ciasteczko. Gdyby psy rozumiały ludzka mowę, to szkolenie wcale nie byłoby potrzebne.

  1. Nagroda socjalna

Nagroda socjalna opiera się na przyjemności, jaką jest (a raczej jaką może być) dla psa fizyczny i emocjonalny kontakt z człowiekiem. To dotyk, głos, aprobata opiekuna. Nie, to nie jest po prostu każde pogłaskanie. Ludzie maja skłonność do nadużywania i przeceniania dotyku. Musisz wiedzieć, jaki dotyk faktycznie sprawia przyjemność psu, a nie tobie. W dużej mierze powie ci to mowa ciała i mimika psa. Pies zadowolony z głaskania będzie „podchodził pod rękę”, nie odsuwał się lub unikał odwracaniem głowy. Nie będzie się usztywniał, ziewał czy oblizywał nerwowo (to nie są sztywne zasady, ale przyjmijmy je dla ułatwienia). Nie ma niezmiennych reguł co do ulubionych przez psy miejsc na głaskanie. To nie tak, że po głowie nigdy nie, a po bokach czy szyi zawsze tak. Jeśli przewodnik ma chęci, by obserwować reakcje czworonoga i wyzbędzie się egoizmu podczas głaskania psa, to nauczy się, jaka forma pieszczoty jest przez pupila lubiana.DSC_0259

Ważne jest, by właściwie wybrać moment na pogłaskanie. Większość psów nie lubi dotyku podczas wykonywania komendy, bo je to rozprasza. Domowy pieszczoch może uwielbiać mizianie za uchem podczas lenistwa przed telewizorem, ale niekoniecznie to samo mizianie sprawi mu przyjemność podczas treningu. To normalne. Człowiek lubiący przytulanie też nie musi tego pragnąć podczas emocjonującej i wciągającej pracy czy zabawy. Najczęściej dobrym momentem na pieszczoty jest chwila po zwolnieniu psa z ćwiczenia. Pamiętajmy jednak, że są psy niedotykalskie, które nigdy nie uznają głaskania za nagrodę.

Żeby pieszczota stanowiła nagrodę, musi być dla psa czymś cennym. To dotyczy zresztą każdej formy nagradzania. Dlatego rozpieszczanie ulubieńca nie jest dobre. Zwierzę mające nieograniczony dostęp do wszystkich przyjemności, a wręcz zalewane oceanem atrakcji, stopniowo traci radość z korzystania z nich. Wszystko może się znudzić – jedzenie, zabawki, również głaskanie.  Ludzie dotykają często psa za każdym razem, gdy tylko znajdzie się on w zasięgu rąk. Ba, więcej! Potrafią podchodzić z głaskaniem do psa, który akurat odpoczywa lub zajęty swoimi sprawami ma ich głęboko w poważaniu. Robiąc to narzucasz się psu! Kierując się źle rozumianą miłością i swoją egoistyczna potrzebą dotykania miękkiego futra, zmniejszasz znacząco i wagę dotyku jako nagrody i samą przyjemność jaka pies czerpie z głaskania. Przecież jeśli głaskany jest praktycznie non stop, to ma prawo zupełnie na pieszczoty zobojętnieć. Możesz uczynić głaskanie czymś fantastycznym dla przyjaciela, jeśli nie będziesz dotykiem bezmyślnie szafował.

Kiedy mówimy o nagrodzie socjalnej, nie możemy ograniczyć się tylko do dotyku. Tak naprawdę głaskanie nie powinno być tym, co pierwsze przychodzi nam do głowy w tym kontekście. Lepiej niż dotykania nagradzają psa zwykle nasze pozytywne emocje, wzmocnione przy okazji ciepłą pochwałą. Pochwała to nie tylko wzmocnienie wtórne, skojarzone przez umiejętny trening z wymierną nagrodą („pochwała PRZED smakołykiem”). Radość przewodnika lub nawet bezgłośna aprobata same w sobie mogą utwierdzać psa w wykonywanej czynności. Jeżeli naprawdę cieszą cię postępy psa w szkoleniu, jeżeli jest to dla ciebie ważne, masz szansę na większy sukces wychowawczy niż ten przewodnik, który nie czuje żadnej satysfakcji.DSC_2291 (Copy)

To, na ile cenne są dla psa pozytywne emocje przewodnika, w dużej mierze jest przesądzone z góry. Wrażliwość psa na sygnały, które wysyła mu człowiek, w największej mierze jest uwarunkowana genetycznie. Najsilniej przejawia się to u ras użytkowych, pasterskich, które hodowane były do ścisłej współpracy z człowiekiem. Również retrievery – psy aportujące – niosą (a przynajmniej powinny) w genach otwartość na wskazówki człowieka i chęć kierowania się nimi. Mogą mieć to oczywiście i psy innych ras, a także kundelki, ale potencjalnie zwiększymy szanse na dobre porozumienie ze zwierzęciem, jeśli nie zdecydujemy się na psa samodzielnego, z małą wrażliwością socjalną.

Sama przekonałam się o wyższości psa współpracującego „od urodzenia” nad tym niezależnym, kiedy stałam się posiadaczką owczarka belgijskiego, Falka. Do pary mam kundelka Gada, który jest inteligentny i zmotywowany do takiej pracy, w której nagrodą jest jedzenie bądź zabawka. Ale dopiero w kontakcie z belgiem poczułam radość psa z samej współpracy ze mną. To zwierzątko od pierwszych tygodni życia wpatrywało się w we mnie, czekając na wskazówki. Uśmiech na belgowej mordce pojawiał się, gdy i ja się uśmiechnęłam, a moja radość natychmiast powodowała wymachy ogona. Gad nie wykazywał nigdy żadnej żywszej reakcji na moje emocje, pochwały traktując jedynie jako zapowiedź nagrody i jeżeli wymiernej nagrody brakowało, jego motywacja do współpracy spadała praktycznie do zera.IMG_0473

Jeżeli myślimy o uprawianiu psich sportów bazujących na współpracy, warto zdać się na dobrego hodowcę przy wyborze miotu i szczeniaka. Prawdopodobnie będzie potrafił doradzić, który pies w przyszłości najprawdopodobniej będzie cenił nasze dobre słowo. To słowo i emocje mamy bowiem zawsze przy sobie, w przeciwieństwie do jedzenia czy piłki.

 

 

Maja Dobrzyńska