„Szkolenie nie działa”?

„Czy da mi pani gwarancję, że Ares po kursie będzie posłuszny?”
„Ile czasu będzie trzeba psa szkolić?”
„Po ilu zajęciach będzie widoczna zmiana w zachowaniu Maksa?”

Takie i inne pytania zdarza mi się słyszeć z ust potencjalnych uczestników zajęć z posłuszeństwa. A gdy kurs już ruszy i po kilku wspólnie spędzonych godzinach spotykamy się na placu szkoleniowym, słyszę zazwyczaj:
„Tutaj to zupełnie inny pies! Na zajęciach zachowuje się idealnie, ale w domu – wszystko po staremu… Czasem zaczyna ciągnąć na smyczy gdy tylko po zajęciach kierujemy się do samochodu!”10629807_619355914861910_7763056022241037670_n

Ja, jako instruktor, też to obserwuję. Często tuż po tym, jak na koniec zajęć zabrzmią słowa: „Na dziś koniec, do zobaczenia, do widzenia!”, widoczna jest natychmiastowa zmiana w zachowaniu psów. Tracą zainteresowanie przewodnikiem, napinają lub gryzą smycz, czasem ciągną w stronę innych czworonogów, skaczą na właściciela.
Stąd krótka droga do wniosku, że szkolenie nie działa – pies na co dzień zachowuje się tak samo nieznośnie, jak przed rozpoczęciem kursu. A przecież tylu rzeczy już się na nim nauczył: na placu siada, waruje, chodzi przy nodze, przychodzi na wołanie, ignoruje psy, nie skacze…

Wszystko dlatego, że kursanci zapominają o bardzo ważnej kwestii, poruszanej przez nas na pierwszych teoretycznych zajęciach – sam udział w zajęciach nie nauczy psa, jak ma zachowywać się na co dzień! To, co pokazujemy na placu, jest instrukcją na CAŁE ŻYCIE Z PSEM! Zachowania, których uczymy przewodnika (bo to głównie ludzie powinni się uczyć na kursie), muszą wejść w nawyk i obowiązują zawsze, w każdej minucie życia z czworonogiem. Zajęcia są pewnego rodzaju prezentacją stylu życia ze zwierzakiem.

Mówi się, że psy mają problemy z generalizacją – nie rozumieją, że zachowania, których nauczyły się w jednej sytuacji, obowiązują też w innej. Czyli na przykład komenda „do mnie” świetnie wykonywana w domu, może być przez psa zupełnie nierozumiana w parku. Jeśli pies trenuje „siad” wyłącznie w salonie, to prawdopodobnie nie zrozumie tej samej komendy wydanej w łazience. Trenować powinien więc każdych warunkach.10968341_621292934668208_6706768306621775629_n

Wszystko to prawda. Jednak problemy z generalizacją zachowań nie dotyczą w największej mierze psów, ale ich właścicieli. I to jest wyjaśnieniem opinii, że „szkolenie nie działa”.

Na kursie wielokrotnie powtarzamy, że ćwiczenia z psem i postępowanie wobec niego muszą wszędzie wyglądać IDENTYCZNIE jak na placu szkoleniowym. Jeśli smycz przypięta do obroży ma być na placu trzymana za końcówkę i luźna, to poza placem dwie minuty później nie może być ściągana i skracana. Jeśli na zajęciach prawie każdy „siad” nagradzamy pochwałą i smakołykiem, to w domu nie zamieniajmy tego na pogłaskanie psa po głowie! Jeżeli wobec psa ciągnącego do innego stosujemy na zajęciach zwrot w tył, to na spacerze w podobnej sytuacji nie możemy biec za pupilkiem, by się przywitał… Jeżeli na placu początkowo trenujemy przywołanie wyłącznie na smyczy i z małego dystansu, to widać ma to swoje uzasadnienie – nie wołajmy więc „do mnie” do psa buszującego po lesie…

Zajęcia prowadzone przez nas mają przemyślany kształt, trudność ćwiczeń dobierana jest do stopnia zaawansowania psa. To, co pokazujemy na spotkaniach, jest właśnie tym postępowaniem wobec zwierzęcia, jakiego na tym etapie potrzebuje. „Proszę robić na co dzień wszystko IDENTYCZNIE, jak na szkoleniu.” Czy to nie jest jasny i konkretny przekaz…?

Niby jest, a rzadko kiedy jest przestrzegany przez kursantów. Saszetka ze smakołykami, z jaką trenują na placu, bardzo często przeznaczona jest tylko na czas zajęć. Na co dzień jej brak. Czasem w ogóle brak nagród. Pochwały, które niemal cały czas brzmią na placu, znikają. Konsekwencja, której wymagamy wobec uczestników na szkoleniu, staje się wspomnieniem. Znika motywowanie psów ruchem i głosem, znika obserwowanie zachowań czworonoga, wraca strofowanie, mówienie w nadmiarze, głaskanie po głowie…

„Proszę postępować z psem IDENTYCZNIE, jak na zajęciach!” W każdym szczególe identycznie!IMG_9699

Bez spełnienia tego warunku możemy ukończyć z psem dziesięć kursów posłuszeństwa, zdać na medal każdy egzamin na placu, a i tak nigdy nie będziemy cieszyć się podobnym zachowaniem ulubieńca na co dzień. Pies jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki będzie zmieniał swoje zachowanie po przekroczeniu granic placu szkoleniowego. Ale też równie szybko zapomni o zasadach po ukończeniu każdych zajęć.

Dlaczego? Bo robi to jego przewodnik. To przewodnik przez brak konsekwencji w pracy uczy psa, że nie musi prezentować tych samych zachowań poza zajęciami.

Aby cieszyć się z posiadania posłusznego zwierzęcia, trzeba często zmienić swoje wieloletnie nawyki (np. niewłaściwe głaskanie, ściąganie smyczy) lub nawet przekonania (np. że pies koniecznie musi bawić się z innymi lub że klatka to męczenie więzienie). Na kursie chcemy pokazać, czego dokładnie muszą dotyczyć te zmiany. Kurs to instrukcja na całe życie ze zwierzęciem, nie na kilkanaście godzin pracy, które przypieczętowane zdobytym dyplomem odmienią niesfornego Maksa.
Trening z psem trwa cały czas, od rana do nocy, od poniedziałku do piątku, w dni słoneczne i deszczowe. Zwierzę uczy się 24 godziny na dobę, nie tylko w dni i godziny wyznaczone na spotkania treningowe. Póki w to nie uwierzymy, nasz Maks nigdy się nie zmieni.

 

Maja Dobrzyńska