Niewiele osób wie cokolwiek o wychowaniu psów, ale prawie każdy słyszał co nieco o socjalizacji szczeniąt. Socjalizacja (uspołecznianie) – czyli nauka funkcjonowania w społeczności, ma nauczyć młodego psa prawidłowego zachowania i dobrego samopoczucia w ludzkim świecie. Socjalizacja obejmuje przyzwyczajanie do otoczenia, ale także naukę prawidłowych relacji z żywymi istotami, głównie innymi psami i ludźmi. Na naukę jest niewiele czasu, ponieważ pies najsilniej chłonie tę wiedzę przez kilka pierwszych miesięcy życia. To, czego wtedy zazna, może wpłynąć na resztę jego życia. To, czego nie pozna, może stać się na resztę życia problemem.
W tym tekście chciałabym się skupić na socjalizacji młodego psa z ludźmi i innymi psami. Zachowanie dorosłego już zwierzęcia wobec pobratymców i ludzi bywa najczęstszym problemem, z jakim zgłaszają się właściciele. Oczywiście, problemy to sprawa złożona, zależna od wrodzonych predyspozycji psa, a głównie od wychowania, lecz nieprawidłowa socjalizacja szczenięcia (ściśle z wychowaniem połączona) to też często przyczyna kłopotów.
Po co ludzie socjalizują swojego szczeniaka z innymi psami? Ponieważ dowiedzieli się, że jeśli o to nie zadbają, pies może w przyszłości bać się innych zwierząt bądź – co gorsza – być wobec nich agresywny. Pomysł ma jak najbardziej sens, ale jego wykonanie pozostawia najczęściej bardzo wiele do życzenia i skutki „socjalizacji” bywają opłakane.
Kursanci w naszej szkole, którzy decydują się na zapisanie się ze szczeniakiem do psiego przedszkola, bywają zaskoczeni. Wielu z nich oczekuje zajęć polegających na odpięciu stadka szczeniąt ze smyczy, by bawiąc się i szalejąc ze sobą, uczyły się prawidłowego zachowania w grupie psów… Słyszymy od nich, że hodowca doradzał intensywną socjalizację, najczęściej by zapobiec późniejszej agresji. My w odpowiedzi na to z uśmiechem prosimy o zapięcie szczeniąt na smycz, wyjęcie pysznych smakołyków i ulubionych psich zabawek. Po czym zaczynamy zwykle od nauki reakcji na imię, czyli zwracania uwagi na przewodnika… Co to ma wspólnego z socjalizacją…?
Zacznijmy może od drugiej strony. Skupmy się na sytuacji, kiedy młody piesek jest socjalizowany w sposób „popularny”. Na spacerze wesoło podbiega do każdego psa na horyzoncie, a jeśli akurat jest na smyczy, w uroczych podskokach dociąga właściciela do owych psów, by tam nastąpiła chwila zabawowej kotłowaniny lub obwąchanie na napiętych smyczach. Jeśli rzecz dzieje się w parku, zwykle następuje puszczenie psów luzem, by się pobawiły, a szczeniak posocjalizował. W tym czasie właściciele mogą zająć się rozmowa w cieniu drzewa, względnie wypaleniem papieroska. Szalona zabawa kończy się, kiedy psy się zmęczą, albo gdy uda się złapać szczeniaka.
…i w podobny sposób szczenię pobiera „nauki” w każdej sytuacji, gdy ma możliwość kontaktu z innym psem: z psami z psiej łączki , z psami znajomych i rodziny, wreszcie – z innymi domowymi psami. Co w tym złego?
Po pierwsze – kontakt nie z każdym psem będzie dla naszego szczeniaka edukacyjny. Psy mają różny temperament, różne maniery, różny sposób zabawy i kontaktowania się. Są bardziej i mniej zrównoważone. Jeśli pewny siebie, „chamowaty” szczeniak trafi na kolegę o mniejszej sile przebicia, nauczy się gnębienia słabszych. I odwrotnie – jeśli nasz nieśmiały pies trafi na gruboskórnego osiłka, może czuć się przytłoczony, co w przyszłości może skutkować agresją lękową. Od zbyt pobudzonego, histerycznego psa szczeniak przejmie niewłaściwą energię. Jeśli młody jest wulkanem energii o dużej pobudliwości, równie choleryczny partner do zabawy nie będzie najlepszym pomysłem, bo psy mogą „nakręcać się” do niezdrowej ekscytacji. Ludzie zwykle nie potrafią ocenić, jak psy czuja się podczas zabawy, często wydaje im się, że im większe szaleństwo, tym większa psia radość, co niestety nie jest prawdą.
Po drugie – nieograniczony kontakt szczeniaka z innymi psami, choćby oparty na najlepszej zabawie, jest nieedukacyjny z innego powodu. Ponieważ zabawa odbywa się zwykle w wysokich emocjach (i samo w sobie nie musi to być złe), młode zwierzę zaczyna kojarzyć bliskość, obecność, a potem sam widok innego psa z ekscytacją. Z czasem zaczyna to właścicielowi utrudniać życie, bo puszczony luźno młody pies ucieka do każdego innego na horyzoncie, co zwykle i tak (niestety) nie stanowi dla człowieka problemu („Przecież nic nie zrobi, chce się przywitać”), póki pies nie przebiegnie przez ruchliwą ulicę albo nie dostanie manta od jakiegoś mniej przyjaznego czworonoga. Ale zwykle wtedy jest już dość późno na próby kontrolowania psa, bo całkowicie głuchnie w obecności pobratymców. W związku z tym zaczyna częściej chodzić na smyczy, co jednak nie sprawia, że na widok psów mniej się pobudza – stąd zapieranie się, kładzenie, ciągnięcie w stronę psa, w drastycznej formie (to zależy od temperamentu zwierzęcia) stawanie na tylnych łapach, szczekanie.
Dorastający pies naprawdę nie zgłupiał. To jego przewodnik, przez źle rozumianą „socjalizację”, zbudował w psiej głowie następujące skojarzenie: „O!!! Pies!!! Ale super, no ekstra, będzie zabawa, będzie impreza, będzie berek i zapasy, będzie szał! Chcę, chcę, chcę! Teraz, już, szybciej!!! Chodźmy tam, chodźmy tam zaraz!”. Pies nie widzi innej opcji zachowania niż kontakt z drugim psem, nikt mu jej nie pokazał, gdy uczył się reakcji na świat. Nie nauczył się radzić sobie z frustracją, gdy mu się kontaktu odmówi. O tej sytuacji więcej w moim artykule o tzw. agresji smyczowej.
Problemem może okazać się też wiara, że szczeniak bawiący się do woli z innymi psami nie będzie dzięki temu agresywny wobec nich gdy dorośnie. Obserwujemy to wszędzie wokół, szczególnie w przypadku właścicieli ras o wrodzonej agresji do zwierząt. „Hodowca powiedział (!), że jak teraz będzie się dużo bawił z psami, to potem będzie przyjazny”. Nie jest to niestety takie proste. Zazwyczaj młodziutki pies jest faktycznie miły, przyjacielski, często uległy wobec kolegów. Te dorosłe traktują go pobłażliwie, bo maluchy mają zawsze „taryfę ulgową” u dojrzałych osobników. Sielanka. Mija kilka miesięcy. Pies dojrzewa płciowo i psychicznie. Przestaje pachnieć szczeniakiem. Zwiększa się jego wrażliwość socjalna, zaczyna mieć wyraźniejsze granice swojej przestrzeni osobistej, wiek i hormony przynoszą większą skłonność do konfrontacji z drugim osobnikiem. I raptem… zaskoczenie! Któregoś dnia zabawa naszego przyjaznego podrostka (z psem obcym, z psim kumplem czy nawet z drugim psem rodzinnym) przeradza się w przepychankę, potem w walkę. Trudno wtedy nad nim zapanować, nie reaguje na krzyki przewodnika. Na smyczy też dąży do konfrontacji z innymi, nie bardzo wyobrażając sobie, że tej konfrontacji nie będzie: „ Ej, przecież zabawa zawsze była, nie??? Chodźmy do niego, mam z nim do pogadania, bo coś mnie ostatnio wkurza!”. Pies, który za młodu nie nauczył się rezygnować z zabawy, będzie miał jeszcze większe kłopoty z rezygnacją z walki (do której zachęcą go np. geny).
Szczeniak podczas niekontrolowanych zabaw z psami nie uczy się oczywiście zachowań agresywnych (chyba, że zmusi go do tego niepewność), ale uczy się innej niewłaściwej rzeczy. Emocjonować się obecnością psów, a rozemocjonowany, podekscytowany pies bywa nieobliczalny. Uczy się również decydować, jak kontakt z drugim osobnikiem będzie przebiegał. Póki pies jest młody, te decyzje zwykle są nieszkodliwe. Gdy dorośnie, decyzją może być też: „Teraz Ci dokopię!”. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z psami o wrodzonych skłonnościach do walki.
Podczas prawidłowej socjalizacji szczeniak powinien przede wszystkim uczyć się IGNOROWAĆ inne psy, nie zwracać na nie specjalnej uwagi. Nie oznacza to bynajmniej, że nie powinien mieć z nimi kontaktu i możliwości zabawy. Ale w pierwszej kolejności przewodnik powinien zadbać o to, by szczeniak to JEGO lubił najbardziej, z NIM chciał się bawić, z NIM pracować i na NIM koncentrować uwagę. Idealną reakcja na widok psa powinien być brak reakcji. Jeśli szczenię w obecności psów potrafi skupić się na przewodniku, opanować ekscytację, raczej wybiera kontakt z nim, niż innym z psem, to jak najbardziej może pobawić się z odpowiednim psim kolegą. W naszej szkole szczeniaki też mają możliwość kontaktu ze sobą i starszymi psami. Ale te zabawy nie powinny stać się priorytetem, przewodnią myślą socjalizacji. Pies, który nauczy się ignorować inne, traktować je jako tło do zajęć ze swoim przewodnikiem, będzie w przyszłości niekłopotliwym towarzyszem. Nawet, gdyby ujawnił wrodzone zapędy do wszczynania bójek, to w kontakcie z innym czworonogiem najpierw spojrzy na swojego człowieka, bo tak uczony był od szczeniaka. Jeśli zaś bójka się zdarzy, przewodnikowi łatwiej będzie ją przerwać, gdy pies poznał opcję przełączania uwagi na właściciela podczas szczenięcych zabaw. Jeśli nie chcemy kłopotów wynikających z agresji naszego czworonoga wobec innych zwierząt, zadbajmy o jego posłuszeństwo wobec nas, to jest najważniejsze.
Maja Dobrzyńska