Seminarium z Marko Koskensalo, Siestrzeń 2014

Długi weekend majowy to czas świąteczny również  w szkole DogUp! Jednak w odróżnieniu od większości nie planowaliśmy w związku z nim ani wyjazdu na działkę, ani na górskie wędrówki, ani na nadmorskie wojaże, ani nawet na grillową imprezę ze znajomymi. Naszą majówkę postanowiliśmy przeznaczyć na czterodniowe seminarium z doskonałym trenerem, pozorantem i zawodnikiem IPO z Finlandii – Marko Koskensalo. Na treningach z nim spotykaliśmy się już do tej pory trzykrotnie i za każdym razem byliśmy bardzo zadowoleni z tej współpracy. Dla mnie wizja tegorocznego seminarium była dodatkowo ekscytująca, ponieważ po raz pierwszy miałam w nim wziąć udział nie jako obserwator, lecz jako aktywny uczestnik z psem – ze swoim młodym maliniakiem, Falco Marshall Dogs. Czekały nas pierwsze w życiu mojego szczeniaka zajęcia z obrony sportowej, czego byłam niezwykle ciekawa. Miałam też mnóstwo pytań odnośnie treningów posłuszeństwa sportowego z Falkiem. Patryk natomiast zamierzał ustalić z Marko plan treningowy dla swojego Aiaxa, przygotowywanego do startu w Mistrzostwach Świata Owczarków Belgijskich pod koniec maja.

1613849_4190423897098_8701377419316801415_nW dniu wyjazdu – wtedy jeszcze przy pięknej pogodzie – już od świtu czuliśmy się jak dzieci przed wizytą w lunaparku. Niezrażeni ekstremalnie wczesną pobudką upchnęliśmy jakoś do naszego forda zwierzęta, bagaże, zapas jedzenia i napojów dla nas i psów, niezliczoną ilość piłek, gryzaków, aportów oraz sprzęt do treningów obrony. My szczęśliwie zmieściliśmy się również i ruszyliśmy w drogę. Prostą trasą przez autostradę bez przeszkód dostaliśmy się do podwarszawskiej miejscowości Siestrzeń i tym razem już bez trudu odnaleźliśmy znajome gospodarstwo „Bażant”, gdzie tradycyjnie odbywają się obozy z Marko organizowane przez Tomka Chodzenia. Po rozpakowaniu bagaży, wyspacerowaniu psów i oczywiście powitaniach z gronem znajomych mogliśmy rozpocząć nasze czterodniowe majowe święto.

Tegoroczne seminarium okazało się od pierwszego dnia bardzo interesujące ze wzglądu na dużą ilość psów mających wziąć udział w treningach.  Ćwiczyło ich aż 18, od border collie i cattle doga przez staffika i sznaucera, po najliczniejsze owczarki niemieckie i belgijskie. Zarówno psy jaki i przewodnicy prezentowali zróżnicowany poziom zaawansowania, co czyniło seminarium tym bardziej interesującym.

10277877_4190425777145_7534181885838602881_n

Nie będę opisywała w tej relacji poszczególnych problemów szkoleniowych i pomysłów Marko na ich rozwiązanie. Wiele z nich było nam – stałym już bywalcom treningów z Finem – dobrze znanych. Jak zwykle dowiedzieliśmy się również o nowych treningowych sztuczkach, często tak oczywistych i prostych, że człowiek sam dziwił się, że na to wcześniej nie wpadł. Gdyby podsumować cztery dni przedpołudniowych treningów posłuszeństwa i popołudniowych zajęć z obrony, zamknęłabym to w następujących ogólnych wnioskach.

Marko jak zwykle był bardzo wymagający, głównie wobec psów. Utrudnianie treningu – na jakie sami na pewno byśmy się na danym etapie nie zdecydowali – jak również prowokowanie psa do popełnienia błędu daje mu szansę na maksymalny rozwój. Zarówno podczas posłuszeństwa jak i obrony Marko podkreśla, że aktywność i inicjatywa powinny w pierwszej kolejności należeć do psa. Machanie psu przed nosem piłką bądź rękawem może być nagrodą za (u szczeniaka choćby najdrobniejszą) aktywność, nie zaś jedynym sposobem na jej uzyskanie. Jeśli tylko potrafimy, powinniśmy pomóc psu 10250277_4196363965596_4549744653568606681_nwydobyć z niego najgłębsze pokłady motywacji i zaangażowania. Marko jak zwykle podkreślał wagę codziennej relacji przewodnika i psa. Bez prawidłowego związku człowieka i zwierzęcia poza treningiem nie ma jego zdaniem naprawdę dobrego porozumienia podczas treningu sportowego i występu na płycie. Podkreślał, jak istotna dla psa jest czytelność przewodnika podczas komunikatów, jakie wysyła do swojego psa za pomocą mowy ciała i głosu. W kilku przypadkach przewodnicy na seminarium zostali cofnięci do absolutnych podstaw, np. prawidłowej zabawy zabawką lub pracy nad motywacją, mimo, że chcieli podczas treningu przećwiczyć już bardziej zaawansowane elementy posłuszeństwa.

Cztery dni całodziennych treningów minęły jak oka mgnienie. Pogoda przez dwa środkowe dni seminarium mocno dała w kość uczestnikom, natomiast psy były z niej z pewnością zadowolone – orzeźwiający chłodek poniżej 10 stopni i wytrwały, uporczywy deszcz stwarzały zwierzętom doskonałe warunki podczas wysiłku. Zimne wieczory nie zniechęciły najwytrwalszych uczestników do kilkugodzinnych rozmów z Marko przy równie zimnym piwie i nieco cieplejszym grillu. Do grona najdociekliwszych należeliśmy oczywiście jak zwykle ja z Patrykiem. W tym roku postanowiłam wypytać Marko o więcej szczegółów odnośnie tego, jak prowadzi swoje psy na co dzień. Było mi bardzo przyjemnie, gdy większość odpowiedzi pokrywała się w pełni z moim własnym podejściem do wychowania psów.

1794711_4190422137054_8709413252417787886_nByłam zadowolona również z uwag Marko na temat pracy mojej i Falco podczas treningów sportowych. Maluch miał cztery pierwsze w swoim życiu spotkania z pozorantem, podczas których – zdaniem tego ostatniego – piesek bardzo się rozwinął, pokazał mocne, pewne wejścia, świetny chwyt i bardzo dobre – jak na szczeniaka w tym wieku – szczekanie. Nie możemy się już doczekać początku czerwca, bo do tego terminu Marko zalecił wstrzymać się z kolejnym treningiem obrony. Jego wytłumaczenie wydaje się logiczne i proste, ale w Polsce mało kto o tym myśli. Zdaniem Marko młodemu psu należy dać szansę dojrzeć psychicznie, by podczas kolejnych konfrontacji z pozorantem nie utrwalił sobie takich emocji, na jakie pozwala mu jego wiek na danym etapie. Jeśli damy szczylowi szansę emocjonalnego rozwoju (jak to ujął Marko: „poczekamy na więcej włosów na psiej klacie”…), to podczas kolejnego treningu będzie miał szansę pokazać lepszą pewność siebie i agresję.

 

Podczas treningów posłuszeństwa Marko pochwalił pracę nad chwytem na koziołku, jaką do tej pory wykonaliśmy ze szczeniakiem, i dał nam kilka wskazówek, jak iść dalej w temacie aportowania. Z ulgą przyjęłam dyspensę Marko na używanie zabawki podczas nauki chodzenia przy nodze, gdyż bardzo lubię taką formę pracy z psem. Treningi były krótkie i treściwe, dające przy tym wyraźne wytyczne co do dalszych działań z moim młodym maliniakiem.

 

10363263_4196355965396_297977497347105624_nPatryk z Aiaxem poświęcili seminarium gównie na treningi obrony, bo tego Diabeł (domowe imię Aiaxa) potrzebował najbardziej tuż przed poważnymi zawodami. Jak zwykle już ten krótki okres kilku dni pracy z Finem wystarczył do odnalezienia skutecznego sposobu na poprawę pracy naszego czworonożnego zawodnika (między innymi zwiększenie dynamiki ponownych ataków po puszczaniu) – przynajmniej na tym treningowym etapie. Będziemy kontynuować pracę zalecaną przez Marko aż do mistrzostw, które już tuż, tuż.

 

Z żalem żegnaliśmy Siestrzeń i dziwnie opustoszały plac, z którego poznikały ostatnie kryjówki, przeszkody, rękawy, gryzaki… i zmarznięci uczestnicy. Choć nieco zmęczeni, czuliśmy niedosyt, gotowi na codzienne treningi i rozmowy z Marko choćby przez najbliższe dwa tygodnie. Liczymy na to, że przyszłoroczna majówka okaże się dla nas równie udanym świętem. Marko, dziękujemy i koniecznie do zobaczenia za rok!

 

Maja Dobrzyńska