Jechałam z psem autobusem.
– Ojej… Jaki smutny… Pewnie przez ten kaganiec… – odezwała się pani patrząc na Soccera, który stał koło mnie na luźnej smyczy, prezentując sobą stan lekko znudzonego relaksu, nieco zmęczony upałem.
– Nie jest smutny, tylko spokojny. – odparłam
– Taak…?
– Tak.
(- Ale psy nie lubią być w kagańcu.
– Jemu jest wszystko jedno.
– Taak…?
– Tak.)
Podczas wizyty w lecznicy weterynaryjnej byłam natomiast świadkiem następującej sceny:
Przez drzwi wejściowe wpadł duży pies w typie labradora, wciągając za sobą swą drobną właścicielkę. Wzbudził popłoch wśród czekających w kolejce – dziko wywijał ogonem, dyszał, miotał się na smyczy, próbował skakać na lekarza, piszczał.
– Nie, nie, spokojnie! – wysapała jego pani, starając utrzymać się na nogach – On po prostu tak się cieszy, gdy widzi ludzi!
Są i inne obrazki:
Zdaniem swego pana, jamnik Bobik uwielbia podróże samochodem, bardzo cieszy się jadąc na działkę. Radość tą piesek okazuje skacząc w aucie od okna do okna, poszczekując i popiskując, nieustannie merdając usztywnionym ogonem.
Pani spaniela Maksa uważa, że pies bardzo ją kocha, bo gdy ona wraca z pracy, Maks wręcz wychodzi z siebie ze szczęścia. Skacze, skamle, szczeka, ogon wprost mu się urywa, ziaje, czasem nawet posikuje z radości. Długo nie może się uspokoić, uszczęśliwiony powrotem ukochanej pani.
Foksterier Jazz podobnie raduje się przy wyjściu na spacer – gdy jego pan tylko sięgnie po smycz, teriera ogarnia szał szczęścia. Skacze na wysokość piersi właściciela, trudno założyć mu obrożę, bo gdy już znajdzie się na czterech łapach, kreci kółka z radości, lekko drży. Nie może doczekać się wyjścia, bo wypada na zewnątrz ledwie drzwi się uchylą.
Radość owczarka Reksa na widok jego czworonożnego kumpla Mopka słyszą sąsiedzi z całego osiedla. Reks bardzo cieszy się z każdego z nim spotkania i głośnym szczekaniem daje upust swemu szczęściu.
A teraz wyobraźmy sobie takie scenki z ludzkiego świata:
Dwoje dzieci wybrało się z rodzinami na wycieczkę do ZOO.
Piotruś biega jak szalony od wybiegu do wybiegu, próbuje wchodzić na kraty, wrzeszcząc w stronę zajętych sobą rodziców:
– Jejku, jejku, mamo, patrz, jaka małpa, o ja, tata, ale ptak! Szybko, chodźcie, zobaczcie, ale tygrys!
Adaś za to chodzi wesoło z rodzicami za rękę, którzy prowadzą go od klatki do klatki, wspólnie z nim oglądają zwierzęta, czytają mu na głos tabliczki, pokazują ciekawostki.
…czy Adaś jest mniej zadowolony z wycieczki? Czy Piotruś jest szczęśliwszym dzieckiem?
Na domowym przyjęciu spotkali się rodzice małej Oli i Kasi. Kilkuletnia Ola, żywe srebro, biega wkoło stołu z kanapką w ręku, skacze po kanapie i fotelach, pakuje się gościom na kolana, jej piski i śmiech nie pozwalają na rozmowę dorosłych do późnych godzin wieczornych. Jest taka absorbująca…
Kasia, jej rówieśniczka, albo siedzi przy stole na kolanach mamy i je swój posiłek (stara się też uczestniczyć w rozmowach dorosłych), albo na kanapie zajmuje się kolorowankami i grami przyniesionymi na przyjęcie przez rodziców. Wieczorem idzie spać do innego pokoju, po krótkiej bajce przeczytanej przez tatę.
…czy Kasia nie spędziła miło popołudnia na przyjęciu? Czy Ola bardziej cieszyła się spędzanym tam czasem…?
Oczywiście – ludzie i psy to całkiem inne istoty. Ale to celowe porównanie dwóch światów być może ułatwi zrozumienie różnicy między szczęściem i radością, a pobudzeniem i ekscytacją.
Wróćmy do świata zwierząt:
Jamnik Bobik prawdopodobnie niezbyt dobrze się czuje pozostając w stanie tak dużego pobudzenia przez dwie godziny jazdy na działkę. Pewnie byłoby dla niego lepiej, gdyby mógł podróżować w swoim przytulnym transporterku, nauczony relaksowania się w nim. Mógłby się tam zdrzemnąć, nie pobudzany ciągle zmieniającymi się widokami za oknem. Bo czy pies, który w aucie śpi, mniej lubi nim jeździć…?
Emocje spaniela Maksa przy powrocie pani do domu też niekoniecznie są dla niego dobre. Intensywne ziajanie i popuszczanie moczu świadczą o poziomie emocji, który przerasta zwierzę. To nieprawda, że jeśli pies wita danego członka rodziny tak intensywnie, to najbardziej go kocha. Znaczy to tylko tyle, że zachowanie tej osoby bardziej go ekscytuje. Być może, gdyby pani Maksa sama zachowywała się spokojniej po powrocie do domu, pomogłaby swemu psu zachować wewnętrzną równowagę.
Podobnie w przypadku Jazza, szalejącego przy wyjściu na dwór. Opisana ekscytacja to absolutnie nie radość. Takie pobudzenie przed spacerem może być przyczyną uciążliwego zachowania teriera już podczas przechadzki z panem – ciągnięcia na smyczy, szczekania na przechodniów, agresji do psów. Nauczenie Jazza spokojnego zachowania przed wyjściem mogłoby pomóc w zmianie tych nawyków, bo pozwoliłoby mu np. skupić się na nagradzanej smakołykami pracy ze swym panem. Zachowanie teriera świadczy o swego rodzaju stresie (nie radości!), zaś psu w tym stanie ciężko myśleć, skupić się i nawet przyjmować jedzenie.
Szczekanie i rwanie się na smyczy Maksa na widok psiego kumpla to też nadmierna ekscytacja. Czy spotkanie z Mopkiem cieszyłoby go mniej, gdyby psy podeszły do siebie spokojnie, obwąchały przyjaźnie i wspólnie kontynuowały spacer ze swym państwem? Niekoniecznie w całości poświęcony na dzikie dokazywanie psiaków ze sobą?
Pamiętajmy więc – spokój, rozluźnienie, bierność nie oznaczają smutku. Mogą być po prostu wyrazem takiego stanu psychicznego psa, w którym czuje się o niebo lepiej, niż w źle rozumianej, obciążającej jego nerwy „radości”. Relaksu i panowania nad sobą warto uczyć swego pupila już od małego szczenięcia, ponieważ praca ze starszym, nadmiernie rozemocjonowanym psem bywa długa i trudna.
PS. Są pewne „ALE”.
Wysokie pobudzenie bywa dobrze widziane. Tak jest na przyklad w pracy psów sportowych. Podczas treningu, choćby posłuszeństwa sportowego, obrony czy flyball – czyli tam, gdzie zależy nam na pasji, szybkości psa i maksymalnej jego motywacji, często „wyciąga” się ze zwierzęcia najwyższe emocje.
Jednak o to również należy zabiegać mądrze. Taki pies powinien wiedzieć, kiedy jest na treningu, a kiedy po – przewodnik takiego psa musi niejako dysponować „włącznikiem” i „wyłącznikiem” pobudzenia swego ulubieńca.
Równolegle do podnoszenia motywacji i pobudzenia podczas pracy, powinien uczyć psa wyciszania się po niej.
Zawsze musimy też potrafić ocenić, w jakim poziomie pobudzenia dane zwierze czuje się dobrze, bo nie każdy pies –ze względu na swą psychikę – jest w stanie „udźwignąć” działanie na najwyższych obrotach.
Maja Dobrzyńska