Miłe złego początki czyli mój pies ma agresję smyczową

– Spacery na smyczy z moim psem to koszmar! – zwraca się po pomoc zaniepokojona właścicielka dwuletniego labradora (owczarka, beagla – tu raczej dowolność) – Jest agresywny do psów. To chyba ta agresja smyczowa.
– Skąd ten wniosek? – pyta szkoleniowiec.
– Bo gdy biega luzem, podbiega do każdego psa i wita się z nim najczęściej bez najmniejszych problemów. Natomiast kiedy idę z nim na smyczy, zmienia się nie do poznania. Wstępuje w niego istny demon.
– Co takiego robi?
– Szaleje na sam widok innego psa! Spina się, ziaje, szczeka jak zwariowany, ciągnie, szarpie, staje na tylnych łapach. Kiedy drugi pies nas minie, mój czasem szarpie ze złości zębami smycz lub próbuje gryźć mnie. A gdy jest spuszczony, po prostu uwielbia inne psiaki! Niemal z każdym bawiłby się jak szalony. Jak to wytłumaczyć…?

 

Kiedy poproszony o pomoc szkoleniowiec obserwuje zachowanie „agresywnego” psa na spacerze, najczęściej dochodzi do pierwszego podstawowego wniosku: problematyczne zachowanie to nie agresja. Dla niewprawnego oka może istotnie wyglądać to dość dramatycznie, gdyż reakcje bywają bardzo intensywne i mogą przypominać zachowania psów faktycznie agresywnych. Czym więc, jeśli nie agresją, jest w większości przypadków nieznośne zachowanie? Najczęściej po prostu ekscytacją i frustracją, a problem zaczyna się niewinnie, zwykle (ale nie zawsze) w wieku szczenięcym. Prześledźmy typowy rozwój sytuacji, która z kochającego cały świat szczeniaczka robi ujadającego i rwącego się na smyczy postrzeleńca.Filar

Pani wychodzi z 3 miesięcznym Fadzikiem na spacer. Wariant pierwszy – szczenię biega bez smyczy, bo się pilnuje (zachowanie typowe dla psiego dziecka), a okolica względnie bezpieczna. Ciekawy świata piesek radośnie podbiega do wszystkich napotkanych psów, z którymi tak ładnie się wita. Właściciel zaczepionego przez Fadzika psa rozpływa się z zachwytu i pozwala na wesołe zabawy. Pani Fadzika również jest zadowolona, bo maluch wybiega się, zmęczy i mniej napsoci w domu. Poza tym słyszała, jak ważna jest socjalizacja psa, i pozwala na zabawy, by piesek nie był w przyszłości agresywny. Czeka więc cierpliwie, aż psy zakończą zabawę, i zabiera podekscytowanego, zziajanego Fadzika do domu.

Wariant drugi – szczeniak jest na smyczy, bo wkoło samochody, a do tego Fadzik lubi zbierać śmieci. Na widok innych psów maluch cieszy się bardzo i naturalnie dąży do kontaktu. Szybko uczy się, że wystarczy napiąć smycz i pociągnąć  w stronę obiektu zainteresowania, a pani podąży za nim. Pani kocha Fadzika (jest taki słodki!) i nie zabrania mu tego bynajmniej – przecież chce się tylko przywitać i pobawić ze swoim pobratymcem!

Czas mija, Fadzik rośnie i staje się coraz dorodniejszym Fadem. Najczęściej chodzi na smyczy, bo nie wraca na wołanie (szczególnie, gdy zobaczy na horyzoncie psa), poza tym zaczepia ludzi, a jest już całkiem spory i przechodnie reagują na niego inaczej, niż gdy był malutki. Niezadowolone bywają też panie z małymi pieskami – boją się, że biegający luźno, szalejący w zabawie Fado zrobi krzywdę ich pupilkom. A on po prostu kocha inne psiaki! Jak tylko zobaczy, że jakiś się zbliża, merda ogonem i pysk mu się śmieje. Zatrzymuje się lub kładzie i czeka, aż ten drugi podejdzie. Gdy to nie nastąpi, ciągnie panią aż do skutku. No a gdy spotka jednego ze swoich przyjaciół z „psiej łączki” (tylko tam Fado jest spuszczany ze smyczy, by mógł się wybiegać ze znajomymi psami), to już istne szaleństwo! Fado wprost wychodzi z siebie ze szczęścia i musi, po prostu MUSI się przywitać z psim kumplem lub „narzeczoną”. Pani Fada cieszy się, że jego pies jest taki przyjazny, a nie agresywny jak Perełka sąsiada.Lun

Czasem na porannym spacerze pani nie ma zbyt wiele czasu i gdy Fado kładzie się na widok mijanego Pimpusia, nie pozwala mu na przywitanie i próbuje ciągnąć go dalej. Ale Fado bardzo chce, a do tego zrobił się nadspodziewanie silny i powstrzymanie go wymaga sporego wysiłku. Czasem pani daje więc za wygraną, a gdy zobaczy, że napotkany czworonóg to psi znajomy, natychmiast odpina szalejącego Fada (ależ on szczeka i piszczy z radości!), by pobiegł się bawić (uf, co za ulga, że już nie szarpie…).

Mijają kolejne miesiące. Fado chodzi już prawie wyłącznie na smyczy, bo ostatnio nie sposób go złapać na „psiej łączce”. Gdy tylko widzi, że pani zbliża się w jego stronę z wyciągniętą ręką i przygotowaną smyczą, ucieka gdzie pieprz rośnie. Jest już naprawdę duży i silny, więc pani nie pozwala mu podchodzić do wszystkich mijanych na smyczy psiaków, bo wiele ludzi trochę obawia się o swoich pupili. Poza tym – to bardzo niewygodne, gdy zwierzaki szaleją na linkach, oplątując nimi siebie i ludzi. I jeszcze jedno – ostatnio Fado raz nawarczał na spotkanego na spacerze samca i gdyby nie napięte smycze, pewnie by się chłopaki pogryzły. Zmartwiło to i zdziwiło panią rocznego już podrostka – przecież NIGDY DOTĄD nie warczał na żadnego psa… Ale teraz, kierowana obawą, prawie nigdy nie pozwala Fadowi podchodzić do obcych czworonogów.

Ponieważ Fado bardzo ciągnie, pani kupuje mu kolczatkę – w końcu skończył już rok i chyba pora zacząć wymagać od niego jakiegoś posłuszeństwa. Stara się być stanowcza i nie ulegać Fadowi, gdy ten próbuje się kłaść na widok psa lub ma zamiar iść się przywitać – skraca i owija smycz wokół ręki, po czym odciąga psa równie mocno, jak on ciągnie ją. Niestety – Fado nie rezygnuje i nie uspokaja się, nawet kolczatka nie nakłania go, by podążył za właścicielką. Jego pani właściwie musi ciągnąć go za sobą jak kotwicę. Z czasem jest coraz gorzej: prócz tego, że na widok psa Fado zapiera się i ciągnie jak parowóz, to jeszcze dziko ujada. Później nabiera też nawyku wspinania się na tylne łapy (pomału wszyscy przechodnie z psami zaczynają schodzić mu z drogi). Czasem z tej „wściekłości” zaczyna szarpać smycz lub skakać na swoją panią, łapiąc ją za ubranie. Do wniosku, że to agresja smyczowa, pani Fada doszła po rozmowie ze swoim mężem. On częściej puszcza ulubieńca luzem na spacerach (jak pan na niego krzyknie, to Fado zwykle wraca). Twierdzi, że wtedy pies wita się z kolegami i jest grzeczny.

O co w tym chodzi? Jak to wytłumaczyć?10351900_1488924478012003_8181606336629729719_n

U źródła problemu leżą przede wszystkim duże, intensywne emocje, jakie od szczeniaka Fado utrwalał sobie w obecności innych psów. Ponieważ bawił się z nimi na każdym spacerze (a zabawa młodego psa to przecież istne szaleństwo), obecność pobratymca miała szansę skojarzyć mu się przede wszystkim z ekscytacją. Nie miał okazji nauczyć się, że w obecności innego osobnika własnego gatunku można czuć coś innego, niż podniecenie (po szczenięcemu bardzo radosne i pozytywne). Już sam widok innego czworonoga wywoływał z czasem emocje podobne, jakie czuł podczas gonitw i zapasów.

Po drugie – czy to biegając luzem, czy to ciągnąc panią na smyczy – mały Fadzik uczył się decydować o tym, że podejdzie do psa – TERAZ, NATYCHMIAST!. Często decydował też o tym, kiedy zakończy zabawę. Jeśli tylko miał ochotę na kontakt – dostawał go lub brał sobie sam. Tym samym olbrzymie emocje, jakie wywoływał widok psów, miały szansę się utrwalać poprzez banalne warunkowanie, wzmocnienie zachowania przez osiąganą korzyść.

Problem zaczął się, gdy nie zawsze już pozwalano mu podejść do psa. W jego życiu pojawiło się ograniczenie, jakiego dotąd nie znał. Odebrano mu możliwość podejmowania decyzji w bardzo ważnej dla niego kwestii. Dla psa, który od szczeniaka żyje w świecie bez granic stawianych przez właściciela, taka zmiana to zwykle ogromny stres. Zwierzę nie umie dać sobie rady z tym, że nagle nie może realizować czegoś, co do tej pory było naturalne. U pobudliwego psa skutkuje to dotkliwą frustracją, łączącą się w wybuchową mieszankę z ekscytacją skojarzoną z bodźcem (innym psem). Często idzie to w parze z nadmiarem energii, nie znajdującej konstruktywnego ujścia (państwo Fada nie zaspokajali jego potrzeb związanych z wysiłkiem fizycznym i pracą umysłową). Pies przestaje nad sobą panować i stąd szarpanie, ziajanie, intensywne szczekanie, wspinanie się, gryzienie smyczy. To wszystko przynosi psu ulgę w napięciu i jest zachowaniem samonagradzającym. Nie pomaga też niestety zachowanie człowieka: napinanie smyczy, odciąganie psa od bodźca (na zmianę z uleganiem psu), krzyki, nerwy. Wszystko to jeszcze nasila problem.

A jak takiego problemu uniknąć?

Bardzo łatwo. Już od pierwszego spaceru z psem staraj się być dla niego bardziej atrakcyjnym od jego pobratymców. Zabieraj ze sobą przysmaki i ulubione zabawki psiaka, nagradzaj za każde zainteresowanie tobą, ucz komend, za wykonanie których również pojawi się nagroda. Skupienie na tobie w obecności psów promuj dodatkowo czymś wyjątkowo atrakcyjnym. Nie puszczaj ulubieńca bez kontroli, nie pozwalaj podbiegać do wszystkich czworonogów (w myśl źle rozumianej socjalizacji). Piesek nie ma prawa zaczepiać innych psów bez zgody twojej i ich właścicieli (tu IMG_2236niezbędna okaże się długa, lekka linka). Niech możliwość kontaktu z pobratymcem zawsze będzie nagrodą za spokojne zachowanie i skupienie na tobie. Szaleństwa z innymi psami nigdy nie powinny stać się główną atrakcją spacerów, gdyż zainteresowanie osobnikiem swojego gatunku pies ma dane od natury, a przyjemności z zabawy i nagradzanej pracy z człowiekiem trzeba go jednak nauczyć. Nie ulegaj psu, gdy zatrzymuje się, kładzie lub ciągnie cię do innego zwierzaka. Powinien od początku uczyć się, że to człowiek decyduje o przebiegu spaceru i nie zawsze można mieć to, czego akurat się chce. Psiak naprawdę nie musi wąchać każdego napotkanego osobnika! Czy ty podajesz rękę i przedstawiasz się każdej osobie na ulicy?  Niech ograniczenia i zakazy staną się dla twojego towarzysza czymś naturalnym. W zamian za to organizuj mu ciekawe spacery – zmieniaj trasy wypraw, pokonuj razem z nim różne przeszkody, ucz aportowania lub szukania zguby nosem, baw się w berka (ucieka zawsze człowiek!) lub zapasy, ucz nowych sztuczek, zaskakuj pysznymi smakołykami, zabierz na przejażdżkę rowerem lub na wspólny jogging… Możliwości są dziesiątki! Szybko zauważysz, ze twój ulubieniec woli twoje towarzystwo od innych psów! A jeśli zechcesz urozmaicić mu któryś dzień zabawą z jego psim kolegą, niech zapracuje na tę przyjemność krótkim treningiem posłuszeństwa. A gdy zakończy zabawę na twoje hasło i opuści „psią łączkę”, podążając za tobą (bo przecież wie, że zaproponujesz mu coś niezwykle ciekawego), pomyśl, jak będziesz dumny ze swojego Fada!

PS. Oczywiście zdarza się, ze pies będący na smyczy faktycznie zachowuje się agresywnie. Powodem tego może być nerwowe zachowanie właściciela, niepewność wywołana ograniczeniem możliwości reakcji, bądź przeciwnie – zwiększona pewność siebie spowodowana bliskością, mimowolnym „wsparciem” przewodnika. Ale to już temat na inny artykuł.

Maja Dobrzyńska