Przynieś! Aport!

„Aportuje, oczywiście, że aportuje… tylko nie chce oddawać. A jak ukradnie but czy poduszkę, to koniec – w życiu nie przyniesie.”

Znamy…? Znamy!10325282_4190428057202_8172744695430470985_n

Dlaczego pies nie chce przynieść rzuconej piłki? Dlaczego ucieka z każdą rzeczą chwyconą w pysk? Powodów jest kilka.

 

Pierwszym podstawowym błędem, jaki popełniają właściciele psów, jest gonienie psa, który ma coś w pysku. Najczęściej jest to forma zabawy, którą co prawda inicjuje pies, ale jej nieedukacyjny kształt tworzy przewodnik. „Daj! No, daj piłeczkę!” mówi pan Kowalski, idąc żwawym krokiem w stronę szczeniaka labradora, na zachętę wyciągając przy tym do malca  ręce. Maluch nie widzi powodu, by dzielić się swoim łupem, więc robi wesoły unik i rusza w tany wokół przewodnika, zatacza z piłką koła, zachowując bezpieczny dystans. Pan Kowalski, zachęcony reakcją psa, udaje w zabawie, że chce go złapać. „No, dawaj piłeczkę!”. Psiak zwiewa z radością na pysku, pan Kowalski bawi się równie dobrze.

To częsty obrazek. I pies, i właściciel zażyli trochę ruchu, uciechy było co niemiara… ale efekt edukacyjny przeciwny do zamierzonego. Piesek nauczył się, że największą frajdą jest uciekać przed przewodnikiem, który najwyraźniej sam ma chrapkę na zabawkę…

Gonienie psa trzymającego coś w pysku NIGDY nie powinno mieć miejsca, również wtedy, gdy ofiarą padnie rzecz niekoniecznie przeznaczona do zabawy – ubranie, but, poduszka, rolka papieru… Możliwe, że niezgrabnego szczeniaka uda się złapać, by wydrzeć mu kradziony przedmiot. Ale pewne jak w banku, że dorastającego, sprawnego młodziaka już nie będzie łatwo dogonić. Pies z pewnością za każdym razem zwiększy swoje wysiłki, skoro wie, że pan biegnie za nim, by pozbawić go łupu… Może zdarzyć się też gorsza rzecz – dojrzewający pies może postanowić bronić zdobyczy, w dosadny sposób komunikując swoją niechęć do dzielenia się nią. W ruch mogą pójść psie zęby.IMG_2246

Kolejną przyczyną, dla której pies nie przynosi zabawki, jest zwyczajnie brak korzyści z tej czynności, lub wręcz poczucie straty. Początkujący pies musi mieć NATYCHMIASTOWĄ korzyść z oddania zabawki czy przedmiotu. Dalsza zabawa, kawałek smakołyka – to konieczność, by pies chciał aportować. Pochwała i głaskanie wystarczają bardzo rzadko, gdyż są zbyt mało konkretną nagrodą. Jeśli oddany przedmiot znika, pies szybko straci ochotę do dzielenia się zdobyczą z właścicielem. Tak, psy są w pewnym sensie interesowne… jak większość stworzeń, w tym ludzie.

Innym powodem, dla którego pies nie chce przynosić i oddawać zabawek, jest stały do nich dostęp. Przynoszenie piłki to nie jedyna przyjemność, jakiej może nauczyć się pies. Jeśli może nosić ją po mieszkaniu w pysku, obgryzać do woli na posłaniu, podrzucać sobie, to uczy się bawić sam. Posiadanie piłki może okazać się na tyle przyjemne, że zabawa z właścicielem stanie się poboczną atrakcją. Pies nie widzi powodu, by współpracować, skoro swoje potrzeby zabawy realizuje zwykle samodzielnie.

Nasze psy przynoszą nam chętnie każdą zabawkę i każdy przedmiot, nawet surową kość. Mojego Falka nie musze w tej chwili nawet do tego specjalnie zachęcać, sam pcha mi w ręce każdą piłkę, każdy ukradziony but i każdy jadalny gryzak, a nawet rękaw zdarty w walce z pozoranta. Jest on co prawda owczarkiem belgijskim, więc psem z natury obdarzonym pasją do aportowania, ale najważniejsze było moje postępowanie z nim od szczenięcia.bermany

Po pierwsze – od samego początku zabawa zabawką odbywała się ze mną. Nie miał trzydziestu zabawek rozrzuconych po domu. Podstawą zabawy było przeciąganie się gryzakami, by nauczył się, że najfajniejsza zabawa odbywa się blisko mnie, gdy wspólnie trzymamy łup. Kiedy dawałam mu wyszarpnąć gryzak, natychmiast zachęcałam go do przybiegnięcia ucieczką, przykucnięciem, wesołym słowem. W jego przypadku smycz nie była przy tym potrzebna (znów z powodu jego wspaniałego charakteru), ale dla wielu psów ograniczenie smyczą z początku jest konieczne – jeśli psiak ma ochotę uciec z zabawką w pyszczku. Smycz nie da mu takiej możliwości i wskaże jedyną drogę do zabawy – przez powrót do przewodnika.

Nie wyciągałam rąk do psa – czekałam, aż podejdzie naprawdę blisko, aby moje ujęcie zabawki w dłonie było praktycznie niezauważalne. Wyciąganie ręki może być wystarczającą zachętą do ucieczki ze zdobyczą. Gdy tylko znów chwyciłam zabawkę, natychmiast chwaliłam malucha i zabawa w przeciąganie zaczynała się od nowa. I tak wiele razy…

Kiedy bawiłam się z Falkiem piłeczkami, nagrodą za przybiegnięcie z jedną był wyrzut kolejnej, identycznej – czyli na zasadzie zamiany. W obu przypadkach piesek miał korzyść z powrotu do mnie.

Aby nauczyć puszczania, początkowo posłużyłam się smakołykiem, podsuniętym pod nos pieskowi trzymającemu ze mną zabawkę. Mordka otwierała się automatycznie, następowała wesoła pochwała, po czym zabawa NATYCHMIAST zaczynała się od nowa. Dla wielu psów jedzenie nie będzie wystarczającą nagrodą, bardziej zależy im na zabawce, dlatego szybkie ponowne podanie zabawki to zwykle najlepsza zapłata za puszczenie._MG_8665

Psa, który nie ma ochoty oddawać zabawki na smakołyk, najlepiej przekonać do puszczenia przez wymianę na identyczną zabawkę.

Podczas nauki puszczanie nigdy nie wydzieramy, nie wyciągamy, nie wyszarpujemy zabawki psu z pyska. Jeśli nawet to się uda, to oszukujemy samych siebie – pies nie puścił świadomie. Zwykle jednak pies uczy się zaciskać zęby mocniej na wyrywającej się zdobyczy i zaczyna konfrontację, a nie współpracę z przewodnikiem.

Kiedy pies puści, nie chowajmy zabawki za plecy gwałtownym ruchem – to może wyzwolić w psie poczucie straty na tyle duże, że nie będzie chciał powtórzyć swego błędu…

Nauki aportowania nie zaczyna się od rzutów – a tak postępuje większość niedoświadczonych przewodników. Najpierw pies musi wiedzieć, że najlepsza zabawa i wszystkie korzyści są blisko przewodnika (przeciąganie, zamiana zabawek, smakołyk) – dopiero wtedy będzie miał interes, by z pochwyconą zabawką wrócić. Inaczej prawdopodobnie ucieknie, zacznie biegać wokół przewodnika (zataczając coś na kształt rund honorowych), albo po prostu porzuci zabawkę, skuszony na przykład interesującym zapachem na ziemi. Może i w końcu przyniesie, po kilku minutach, na dwudzieste hasło „Aport”. Ale to na pewno nie jest współpraca z człowiekiem, a tym powinna być zabawa w aportowanie.10313177_10206944144026427_1687791001987618029_n

A co z ukradzionymi przedmiotami? Falko przynosił je od razu do mnie, z dumnie zadartym ogonkiem, bo największą przyjemność miał (i ma nadal) z posiadania czegoś blisko mnie. Jednak w przypadku większości psów nie możemy na to liczyć. Co więc zrobić, gdy ujrzymy naszego szczeniaka paradującego z pilotem w pysku? Ukucnijmy, usiądźmy na ziemi, klaśnijmy w ręce, pokażmy, że mamy w dłoni coś pysznego. Kiedy piesek podejdzie, pochwalmy go, ucieszmy się, nie zabierajmy przedmiotu od razu. Pokażmy pyszny kąsek, kiedy pyszczek wypuści przedmiot, natychmiast pochwalmy jeszcze mocniej i podajmy nagrodę. Zamiana – to klucz do sukcesu.

I jeszcze jedno – kiedy bawimy się z psem, róbmy to na 100%. Przez te kilka minut bądźmy cali dla psa. Zwierzę świetnie wyczuwa, kiedy bawimy się „trochę”, mieszając zupę w garnku lub rozmawiając przez telefon. Jeśli my dajemy psu „ trochę”, pies nie ma powodu, by dawać więcej. Niech więc zabawa będzie nawet krótka, ale uczyńmy z niej czas, gdy nic poza nami i zwierzęciem nie istnieje.

 

Maja Dobrzyńska