Koniec i kropka

 

Możliwość porozumienia między człowiekiem i psem zawsze jest dla mnie czymś niemal cudownym. Dwa zupełnie różne gatunki są w stanie osiągnać tak ścisłą więź, że wręcz czytają sobie nawzajem w myślach – czy to nie piękne? By „rozmawiać” ze swoim psem wcale nie potrzebujemy używać języka, ale słowa mogą mieć moc, o której nie powinniśmy zapominać.

Słowami niezbędnymi do komunikacji z psem są na pewno w pierwszej kolejności „dobrze” i „nie” (pozwalają psu zrozumieć, czego oczekuje od niego przewodnik), lecz chcę tu napisać o innym słowie, bez którego trudno mi sobie wyobrazić wychowanie czworonoga i dobre życie z nim.

Tym słowem jest w moim psio-ludzkim słowniku hasło „KONIEC”.DSCN1488

Od pierwszego dnia kiedy szczeniak pojawia się u mnie w domu, wprowadzam tę komendę-niekomendę za każdym razem, gdy kończę jakąkolwiek interakcję z psem. Przykłady:

 

– zabieram i chowam zabawkę na koniec zabawy: KONIEC!

– wyraźnie kończę głaskanie czy zabawy socjalne: KONIEC!

– zamykam szczeniaka do klatki – w aucie lub w domu na drzemkę: KONIEC!

– kończę karmienie i zabieram miskę: KONIEC!

– kończę trening: KONIEC!

– kończę zabiegi pielęgnacyjne: KONIEC!

IMG_2267

 

By szczeniak nauczył się, co oznacza to obco brzmiące słowo, po prostu przestaję po nim zwracać uwagę na psa. Nie mówię do niego, nie dotykam go i nie nawiązuję kontaktu wzrokowego. Na spacerze po prostu kontynuuję spacer (np. po zabawie zabawką). Nauka tego hasła nie wymaga więc specjalnych zabiegów szkoleniowych, a jedynie (aż…?) konsekwencji i czytelności.

Do czego mi to potrzebne? Przede wszystkim do tego, by nie mieć potem problemów z psem narzucającym się, nachalnym, nadaktywnym, nie potrafiącym wyciszyć się i „zająć sobą”. Co więcej – hasło to pomoże mi też nauczyć psa dobrze znosić samotność. To bardzo ważne, szczególnie gdy jest się posiadaczem owczarka belgijskiego…

 

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie sytuacja, gdy zobaczyłam, jak ze swym psem kontaktują się jego właściciele (i ich dziecko), skarżący się na niemożność opędzenia się od skaczącego psa po wypuszczeniu go z kojca. Pies ten to młody, pobudliwy, lekko histeryczny owczarek niemiecki, mający wyraźne problemy z opanowaniem emocji, gdy „stado” się rozdziela. Pod koniec zajęć synek właścicielki trzymającej psa na smyczy podbiegł do psa, zaczął mówić do niego i go głaskać (mimo, że był to najgorszy moment na kontakt – pies piszczał, ciągnął do dziecka, stawał na tyle łapy), nie powstrzymany przez mamę. Już to było bardzo nieedukacyjne dla owczarka, zaś najgorszy moment nastąpił potem – dziecko bez słowa przerwało kontakt z psem i odbiegło. Reakcja psa była oczywiście równie gwałtowna jak początek i koniec kontaktu dziecko-pies.

 

Wielu właścicieli skarży się na to, że pies „nie daje im żyć”. Chodzi krok w krok po domu, wtyka zabawki, domaga się pieszczot (od gości również), zaś gdy tego nie dostaje (w sytuacji, gdy w pojęciu ludzi „nie jest na to pora”), ogłasza swój protest nawet głośnym uporczywym szczekaniem. Równie wielu ma problemy z psem stresującym się samotnością.

_MG_2122

Do tego typu problemów prowadzi nieczytelność w komunikacji.

Większość ludzi dotyka, głaszcze psa za każdym razem, gdy tylko nawinie się on pod ręce. Pieszczota nie kończąca się żadnym hasłem przerywa się nagle, bez powodu (dla psa), po czym jest kontynuowana (lub nie) gdy pies znów się jej domaga. Tu przodują goście – już przez sam efekt nowości ekscytujący dla psa.

To samo dotyczy zabawy – piłka wetknięta  w ręce rzucana jest 12 razy, po czym 13 raz już nie następuje, bo człowiek przykładowo odebrał ważny telefon. Pies nie rozumie, frustruje się: „…czemu tylko 12 razy, zawsze było 28??!!!”

Podobnie z wyjściami z domu – właściciel mówi do psa, klepie go, nawiązuje intensywny kontakt wzrokowy (ach, te ludzkie pożegnania…), po czym odsuwa psa od drzwi kolanem i wychodzi z domu, niespodziewanie przerywając kontakt. To samo może dotyczyć zamykania psa do klatki (a potem w klatce awantura…).

Pies żyje w absolutnym bałaganie, w świecie nieuporządkowanym przez człowieka, gdzie ludzka uwaga zaczyna się i kończy nie wiadomo kiedy. W przypadku wielu psów przejdzie to oczywiście bez echa. Ale w przypadku czworonogów socjalnych, temperamentnych, mniej zrównoważonych, pobudliwych, może to prowadzić do frustracji (szczekanie, niszczenie) i ciągłego pobudzenia psa w obecności ludzi lub przy rozstaniu z nimi.

Jeśli kontaktom z psem nadamy wyraźne ramy, gdy człowiek interakcję zaczyna i kończy (np. tym magicznym hasłem „koniec!”), damy psu poczucie bezpieczeństwa (po prawdziwy przewodnik jest przewidywalny). Łatwiej unikniemy problemów z psem „chodzącym po ścianach”, wchodzącym na głowę i protestującym podczas odosobnienia, źle znoszącym zabiegi pielęgnacyjne.

A zatem… KONIEC!

 

 

 

Maja Dobrzyńska